EN

2.10.1988 Wersja do druku

Lekcja Anny Polony

Jakże się zestarzał biedny pan Ione­sco, jak śmiesznie i brzydko. W połowie naszego wieku jego teatr był buntem i prowokacją, wywracał i prześmiewał konwencje - teatralne, drama­turgiczne, językowe. Codzienna, banal­na sytuacja pęczniejącą w absurd; zwy­czajny, zdawkowy dialog przechodzący w rozkosznie idiotyczny bełkot, wszyst­ko to było nowe, szokowało i zachwy­cało. Publiczność udręczona i zanudzo­na psychologicznym teatrem, realistycz­nym w formie a socjalistycznym w tre­ści, w podnieceniu odkrywała zadziwia­jąco dziwaczny świat Ionesco. Wzbudzał zażarte dyskusje, w Paryżu, a także okolicach - Warszawie i Krakowie. Adamov i Beckett toczyli o niego bo­je z tępymi krytykami, Jan Kott kłócił się zawzięcie z Ludwikiem Flaszenem. Były to utarczki w niedzisiejszym stylu, na sporą wiedzę i solidne argumenty. Nie bez złośliwości naturalnie, ale i bez szczypania poniżej łydek. Teraz, pod koniec wieku, tamte spo­ry o Ionesco wydają si

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Lekcja Anny Polony

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie Nr 40

Autor:

Bożena Winnicka

Data:

02.10.1988

Realizacje repertuarowe