Tylko pozornie spektakle Jerzego {#os#1115}Jarockiego{/#} są materializacjami do końca ukształtowanej i jasnej reżyserskiej wizji. Są także śnionymi na scenie snami, w których Jarocki szuka odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania. Starożytni mówili, że sen jest bratem śmierci. Nie tylko dlatego, że oswaja lęk i uczy umierać. Śmierć była dla nich ostatecznym wtajemniczeniem, a sen, jej brat, odsłaniał przynajmniej część tajemnicy. Jarocki nie znalazł w swoich teatralnych snach wiedzy radosnej. Nie chciał od nich skłamanej wróżby, optymistycznej wizji przyszłości. Zwykle odpowiadały mu one koszmarem na koszmar teraźniejszości i mniej lub bardziej odległej historii. "Proces" według Kafki, "Życie snem" Calderona, "Ślub" Gombrowicza to kolejne stopnie wtajemniczenia. W równym stopniu dla reżysera, co dla jego publiczności. Wiosną, po przedstawieniu "Płatonowa", przedostatniej premiery Jarockiego pewien młody człowiek zadał mu pytanie: "D
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 319