"Brytyjski reżyser ma dobrze: może eksperymentować na szekspirze, bo wszyscy go znają. Norweg możę wszystko zrobić z "Peer Gyntem" - mówił Maciej Prus parę tygodni temu w wywiadzie dla "polityki". - My swojej klasyki nie znamy..." W WYPOWIEDZI Prusa usłyszeć można, jak się zdaje, nieco więcej, niż tylko zwykłą konstatację faktów: usłyszeć można lęk. Lęk twórcy, który głęboko wierzy w sens inscenizowania trudnego repertuaru, który nie na wiatr oświadcza, iż polski dramat romantyczny jest "naszym największym wkładem w Europę" - i który jednak nie ma pewności, czy uda mu się w tej swojej wierze spotkać z publicznością. Wie bowiem, że szacunek wobec narodowych świętości bywał i bywa wciąż narzucany metodami nieśmiertelnego prof. Pimki - z odwrotnym, rzecz jasna skutkiem. Że zwłaszcza młodsza część widowni nie ma dziś wielkiej ochoty na patos, uniesienia strofami wieszczów, wielkie tyrady romantycznych bohaterów. Że w ofe
Tytuł oryginalny
Lęk przed patosem (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 12