Jestem człowiekiem Zachodu. Jestem ciemiężcą i kolonizatorem, spadkobiercą imperialistycznych zakusów upadłych mocarstw zgniłej Europy i agresywnych podbojów Stanów Zjednoczonych Ameryki. W moich żyłach płynie krew dawnych handlarzy niewolników, nienasyconych burżujów i żołnierzy armii okupacyjnych. Jestem oprawcą i najeźdźcą. Dzisiaj, w czasach pokoju i demokracji, nie przestałem uciskać załamujących się przez moją zachłanność gospodarek dawnych kolonii, dopiero co (teoretycznie) wyzwolonych spod mojego buta. Świat kręci się w stronę wybraną przeze mnie, a tryby oliwi moja chciwość i brutalny wyzysk. Nic dziwnego, że w końcu dławi mnie moja własna wewnętrzna ohyda, a w głębi duszy rodzi się potrzeba ucieczki przed tym ponurym dziedzictwem. Potrzeba skąpania się w dzikiej, oczyszczającej naturalności dalekich, niezbadanych krain i odrodzenia się we wspólnocie istot nieskażonych destrukcyjnym wpływem mojej gospodarczej
Tytuł oryginalny
Lęk i odraza w tropikach
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia Gazeta Teatralna nr 1