Smutna, arcysmutna jest historia Lejzorka Rojtszwańca. Niedobrze jest urodzić się biednym. Jeszcze gorzej urodzić się biednym Lejzorkiem, a już całkiem źle jest być fizycznie niedorozwiniętym Lejzorkiem o nazwisku Rojtszwaniec. Jeśli początek żywota Lejzorka był smutny, to koniec jego był żałosny. Po długich perypetiach, wędrówkach o głodzie i chłodzie w bogatych, pięknych sto_ licach świata Lejzorek ginie z głodu nie gdzie indziej, ale w "ziemi obiecanej"... w Palestynie.
Moim zdaniem, rodowodu Lejzorka jeżeli go koniecznie trzeba znaleźć - a wydaje mi się, że trzeba - należy szukać w twórczości wielkiego Szołem Alejchema. Tewie Mleczarz, Menachem Mendł (szczególnie ten ostatni) to bracia Lejzorka z jednego drzewa genealogicznego, tylko, że bracia starsi. Co prawda można by w postaciach Charlie Chaplina znaleźć wiele cech podobnych do charakterystycznych cech postaci Sz. Alejchema (o czym pisze zresztą Dawid Matis w swojej książce wydanej w New Jorku w r. 1959 pt. "Świat Charlie Chaplina"), ale w rysach i mentalności Lejzorka, Tewie Mleczarza, Menachem Mendla znajdujemy tyle podobieństwa, że nie sposób oderwać tych ludzi od ich wspólnego pnia. Przecież urojone interesy Menachem Mendla przynoszące mu na chwilę złudę szczęścia, kojarzenie par małżeńskich, które nigdy nie istniały są tego samego gatunku co... w dziesiątkach tysięcy rozmnażane, ale nigdy nie istniejące króliki Lejzorka. Można przytoczyć mnóstwo