EN

4.05.2009 Wersja do druku

Legitymacja zawodowa

Czy zdjęcie na okładce to dla aktora prawdziwa legitymacja zawodowa? - pyta w felietonie dla e-teatru Marta Cabianka

Pewien francuski filozof zauważył, że we Francji nie można być aktorem, jeśli się nie ma zdjęć ze słynnego fotograficznego studia Harcourta. Na tych zdjęciach aktor staje się przedmiotem romantycznego pożądania, a jego nieskazitelna uroda wskazuje zarazem na głębię ducha. Takie fotografie zawieszając na chwilę działanie prawdy codziennej, wprawiają widza w rozkoszny niepokój. Dla aktorów zaś, nie tylko zresztą we Francji, taki wyidealizowany wizerunek może mieć charakter rytualnego oczyszczenia, stanowić katharsis po teatralnych, nie zawsze atrakcyjnych, wizualizacjach własnej fizyczności. Aktor na scenie bywa stary, zniszczony, gruby albo kościsty, pomarszczony, przywiędły, brzydki. Czasem trywialny czy odpychający fizjologiczną ekspresją, może poczuć się wywłaszczony z własnego ciała, więc poświęci wiele dla zdjęcia, na którym, jak powiada Roland Barthes, "uwolniony z powłoki nazbyt zrośniętej z jego zawodem, jednoczy się z rytualn�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Marta Cabianka

Data:

04.05.2009

Wątki tematyczne