"Rasputin" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Zanim uniesie się kurtyna, Car pyta widzów, jaką wersję opowieści o ostatnich dniach jego rodziny i jego Rosji chcieliby zobaczyć. Zwykle wybierają tę odważniejszą, nieocenzurowaną, bliższą "prawdy" o schyłku starego świata. Problem w tym, że jak pokazują twórcy "Rasputina", do żadnej prawdy nie mamy dostępu. Przeszłość powraca do nas jedynie w postaci nieustannie ekshumowanych upiorów i widm. A wszelkie rekonstrukcje, także sceniczne, zwykle stanowią jedynie narzędzie ideologicznej walki. "Dlaczego pamięć o zabitych dziadach, a nie sny o szczęśliwych wnukach pchają nas do buntu?" - zastanawia się Księżniczka Tatiana. I to najważniejsze z pytań, jakie stawiają twórcy spektaklu. Niemal pustą scenę Teatru im. S. Żeromskiego pokrywa lśniąca złota posadzka odbijająca światło. Złocone okno pałacu, stół jadalny, łóżko carewicza pojawiają się na chwilę, wnoszone i podtrzymywane przez mechaników teatru. Nad sceną góruje żyrandol z