Nie godził się na publicystyczną doraźność, na prostactwo diagnoz, na "odwagę" bicia na odlew. Dlatego powstały dzieła wybitne, dlatego ruch [teatru studenckiego - przyp. red.] w drugiej połowie lat 70. miał w "ósemkach" bezwątpliwego lidera - artystyczną biografię Lecha Raczaka, zmarłego współtwórcy Teatru Ósmego Dnia, przypomina prof. Lech Śliwonik.
Nawykowi gromadzenia różnych papierów zawdzięczam możliwość dokładnego ustalenia daty zetknięcia się z teatralnym działaniem Lecha Raczaka (ur. 1946) - to było 27 października 1967 roku. Mam przed sobą program Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Poezji i z niego czytam: Teatr Poezji 8 DNIA - "Taniec śmierci i pomyślności" według wierszy Wielemira Chlebnikowa, w reżyserii Lecha Raczaka. Tę jego pierwszą robotę widziałem, bo pojechaliśmy z Wandą Laskowską do Poznania, by ocenić dyplomowe przedstawienia kilku słuchaczy Studium Teatralnego, w którym razem wykładaliśmy. Piątka wykonawców "Tańca..." najwyraźniej czuła się skrępowana - obowiązującą zespół od momentu narodzin w 1964 roku - dostojną formułą teatru poezji. Niebawem zaczęła ona uwierać i reżysera - Raczak obejrzał "Księcia Niezłomnego" u Grotowskiego i przeżył wstrząs. Wkrótce przemiana stała się udziałem większości kolegów, bo Zbigniew Osiński namówił zespół na