"Korek" i inne na Festiwalu Baz@rt w Krakowie opisuje Łukasz Drewniak w Przekroju.
Nowy, młody Baz@r przetrzepał zapluskwione kanapy i leciwe salony. Festiwale dzielą się generalnie na złe, dobre i multimedialne. Te ostatnie lubię najbardziej. Z ich oglądaniem jest trochę tak jak z uczestnictwem w orgii - trzeba bardzo uważać, żeby nie zostać pominiętym. Dlatego z przykrością donoszę, że zostałem pominięty już na samym początku "Korka", eksperymentalnego widowiska zamówionego przez krakowski Baz@rt. Jakaś hoża dziewoja i jej dziarski młodzian wypchnęli mnie z samochodu pełnego aktorów. Wnętrza 14 aut na terenie Muzeum Lotnictwa wypełniły się teatrem, a ja mogłem sobie co najwyżej popatrzeć przez szybkę. Myślicie, że się załamałem? W życiu! Kwadrans później siedziałem już sobie w innym autku, gdzie słuchałem jęków seksualnej rekordzistki i bełkotu jej menedżera (brawurowy Błażej Peszek). Potem przeszedłem do tak sówki z Charonem (Jan Peszek) wożącym samotne kobiety ku śmierci. Byłem też świadkiem