EN

17.10.2008 Wersja do druku

Lans w operze

- Opera to dziwny wynalazek: porozumiewamy się w niej śpiewem, a ogromny aparat ludzki i dystans do publiczności nadaje jej hieratyczność - mówi reżyser MARIUSZ TRELIŃSKI.

Koniec awantury w Operze Narodowej Mariusz Treliński wraca na scenę. Paszport "Polityki" za 2001 r. otrzymał "za nowoczesne, inteligentne, trafiające do współczesnego widza realizacje oper na scenie Teatru Wielkiego". A przecież nawet nie czyta nut. Dwa lata temu Janusz Pietkiewicz, przychodząc do Opery Narodowej na dyrektora naczelnego, namówił ministra Kazimierza Ujazdowskiego do zmiany przepisów: naczelny miał rządzić niepodzielnie, a podległy mu dyrektor artystyczny musiał mieć wykształcenie muzyczne. Dzięki temu można było odwołać Trelińskiego. Ten sam przepis przeszkodził później w nominacji przez Pietkiewicza innego reżysera bez szkoły muzycznej, Michała Znanieckiego. Teraz trzeba to znów zmienić: Treliński wraca. Kiedy odchodził, kilkadziesiąt osób, m.in. Gustaw Holoubek, Agnieszka Holland, Maria Janion, Kazimierz Kutz i Andrzej Wajda, napisało do ministra kultury i dziedzictwa narodowego: "Ostatnie decyzje personalne w Teatrze Wielkim - Ope

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Lans w operze

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 42/18.10

Autor:

Dorota Szwarcman

Data:

17.10.2008

Wątki tematyczne