W r. 1948 stanowiła "Ladacznica z zasadami" gorszące dla wielu wprowadzenie na scenę polską dramaturgii Jean Paul Sartre'a. Dzisiaj wiele ówczesnych głosów sprawia wrażenie wręcz żenujące. Część krytyki (zwłaszcza w Szczecinie) uznała rzecz za utwór "zbójecki", nie do przyjęcia zarówno dla katolików jak dla marksistów i niebezpieczny dla sprawy demokracji. O filozoficznych założeniach dramaturgii autora niewiele było wiadomo w szerszych kołach, a publiczność krakowska (wśród której znajdował się także obecny sprawozdawca) siedziała na gościnnym przedstawieniu "Ladacznicy" milcząca, oburzona i nie rozumiejąca. Od tamtych czasów nastąpiły wielkie zmiany. Po "Murzynach" Geneta, po przejściu przez szkołę francuskiego i angielskiego eksperymentu teatralnego w minionym dziesięcioleciu, "Ladacznicą" Sartre'a odbiera się niemal jak najklarowniejszą klasykę. W programie teatralnym ekspert w tych sprawach, Andrzej Falkowski,
Tytuł oryginalny
Ladacznica po trzynastu latach
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowa Kultura nr 42