- Jestem za tym, by do instytucji takich, jak płocki teatr, wprowadzać menedżerów kultury, ludzi młodych, góra 40-50-letnich, którzy profesjonalnie zajęliby się ich funkcjonowaniem. Ich działania powinien wspierać dyrektor artystyczny, odpowiedzialny za koncepcję, repertuar. Wtedy będziemy mieli gwarancję, że teatr idzie w dobrym kierunku. Jeśli dyrektorem zarządzającym jest jednocześnie artystyczny - taki system nigdy się nie sprawdzi - mówi Jerzy Lach, dyrektor departamentu kultury, promocji i turystyki urzędu marszałkowskiego.
Milena Orłowska: Jak pan ocenia ostatnie pół roku w płockim teatrze? Jerzy Lach, dyrektor departamentu kultury, promocji i turystyki urzędu marszałkowskiego: W porównaniu z ubiegłym sezonem w mojej ocenie niewiele się zmieniło. Była nawet pewna poprawa. Moje wymagania były jednak trochę większe. Odbyłem wiele rozmów z obydwoma dyrektorami teatru, proponowałem, by w Płocku zorganizować europejski festiwal teatralny, kto wie, może nawet na miarę wrocławskiego "Dialogu". Temat jednak umarł śmiercią naturalną. Okazało się, że ten teatr nie jest w stanie zorganizować takiej imprezy. Jeśli ktoś broni się przed tym rękami i nogami, bo to dodatkowa robota, to faktycznie - nic z tego nie będzie. A obecny repertuar? - Płocki teatr jest teatrem samorządowym, zobowiązanym do realizacji spektakli artystycznych, nie może iść całkowicie w stronę komercji, jak robi to np. wiele warszawskich scen. To będzie śmierć dla teatru, tego wielkiego teatru,