EN

19.06.1965 Wersja do druku

Labirynt z kadzidłami

Biją dzwony i rozlegają się kościel­ne śpiewy. Wpro­wadza to od razu w klimat "Urzę­du". Tak, właśnie głośny, na równi niemal ze "Spiżową bramą" - "Urząd" Tadeusza Brezy został, po wcześniejszym spektaklu krakowskim i po znakomitym przedstawieniu telewizyjnym, wystawiony w stołecznym Dramatycznym, w adaptacji i reżyserii Władysława Krze­mińskiego. Po chwili, po dzwonach i śpiewach, kurty­na idzie w górę i ukazuje się wielka, monstrualna, kapiąca złotem, dostojeństwem i wy­pełniona posągami, scena przypominająca labirynt. Jest to umowna i symboliczna sce­neria. Ma wyobrażać, zgod­nie z myślą książki, labiryn­tową zawiłość watykańskiego urzędu, jedną z sal w tym państwie tysiąca czujnie strzeżonych drzwi.W głębi tej złotej sceny, w jednych z drzwi staje On. Tak to okre­śla program. Syn konsysto­rza z Torunia. Staje, rozglą­da się, dziwi. Polak na salo­nach watykańskich. Przypo­mina się Kordian, który przyszedł do pap

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Mazowiecka nr 145

Autor:

Jeremi Czuliński

Data:

19.06.1965

Realizacje repertuarowe