- W domu mam pudełko z wyciętą z papieru publicznością i ogólnym modelem sceny - jakby teatrzyk cienia. W nim sprawdzam moje koncepcje. Ustawiam kolory ścian, żeby móc przykładać materiały do nich i zobaczyć, czy będzie pasowała scenografia do kostiumów, żeby się "nie gryzło", żeby było widoczne - mówi Hanna Sibilski, kostiumolog w spektaklu "Pensjonat Pana Bielańskiego" w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku, w rozmawie z Jolantą Hinc-Mackiewicz.
Mieszkasz na stałe w Berlinie, a pracujesz i w Niemczech i w Polsce. Większość pracy wykonujesz w Polsce? - Część projektów realizuję w Niemczech, część w Polsce. Zasadniczo pół na pół. Zrobiło na mnie wrażenie twoje szerokie wykształcenie, bo i teatrologia, filmoznawstwo, historia sztuki i slawistyka, ale najciekawsza jest ta aranżacja przestrzeni i ogrodów w ujęciu historycznym. Jesteś znawczynią dawnych tradycji. - Tak, i magistrem sztuki. Obroniłam dyplom na Freie Universität Berlin. Moja wiedza przydaje się w filmie i w teatrze, ale na początku mojej drogi zawodowej zaprojektowałam również dwie aranżacje ogrodów. Byłam tłumaczką Edwarda Kłosińskiego (wybitnego operatora filmowego), kiedy robił zdjęcia do filmu w Niemczech. Wtedy przy tej niemieckiej produkcji, pracowałam również jako charakteryzatorka. Kiedy byłam młodziutką osobą, interesował mnie świat filmu. Oczywiście lepsze zarobki, ale i szaleństwo filmowe - bo raz tu, r