"Niech no tylko zakwitną jabłonie" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
SIEDMIORO MŁODYCH AKTORÓW ROZSADZA SCENĘ. DYNAMITEM JEST ICH TEMPERAMENT. Młodzi aktorzy wnoszą na scenę żywioł i energię. Przewodzi im jednak doświadczony Krzysztof Tyniec. Jeśli ktoś spodziewał się przeżyć nostalgiczny wieczór na spektaklu "Niech no tylko zakwitną jabłonie", musiał być zaskoczony. W moim przekonaniu miło zaskoczony. Nie było wspomnień sprzed 25 lat, kiedy to odbyła się prapremiera "Jabłoni", firmowana przez Agnieszkę Osiecką. Zamiast tego publiczność otrzymała prawdziwą bombę energetyczną, jej potencjałem i podstawowym składnikiem jest temperament młodych aktorów, jednocześnie bezbłędnie wchodzących w klimat czasów, których przecież nie mogą pamiętać. Grane w Ateneum "Jabłonie" można nazwać trumfem młodości i profesjonalizmu pod przewodnictwem mistrza. Wojciech Kościelniak jest uważany za najbardziej utalentowanego twórcę spektakli muzycznych. Udanie porywał się na adaptację musicalową takich dzieł pol