Sztuka to zwykle kwiatek do kożucha dla ludzi zajmującym się biznesem. Kulturę wysoką - choćby w małych dawkach - chętnie serwują w centrach handlowo-rozrywkowych czy budynkach komercyjnych. Cel jest prosty - wizerunkowy i marketingowy - pisze Dariusz Bartoszewicz w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Zawsze dobrze jest powiedzieć, że nie sprzedajemy tylko ciuchów czy produktów bankowych, ale także jesteśmy mecenasami sztuki. To dlatego własną kolekcję współczesnego malarstwa tworzy PKO BP czy ING. Na dobrym wizerunku zależy też naturalnie galeriom, zwłaszcza handlowym. Nieprzypadkowo Galeria Mokotów czy Arkadia próbują organizować rozmaite "eventy artystyczne". One słabo wychodzą, bo w takich "galeriach" sztuka służy wyłącznie mydleniu oczu, a wernisaż czy występ przy supermarkecie to dla prawdziwego artysty obciach, który popełniają wyłącznie dla pieniędzy. Inaczej miało być w Łodzi w Manufakturze (110 tys. m kw. i 250 sklepów) urządzonej na terenie zabytkowych obiektów dawnych zakładów Poznańskiego. Ona zawsze była sprzedawana w mediach jako centrum handlowo-kulturalno-rozrywkowe. Na stronie internetowej Manufaktury "Kultura i Sztuka" znalazła się między rubrykami "Zakupy" i "Rozrywka". Czytamy na niej: "To nie tylko centrum, w k