"Merylin Mongoł" w reż. Zbigniewa Brzozy w bydgoskim Teatrze Polskim. Recenzja w Expressie Bydgoskim.
Bardzo dobre aktorstwo, świetna reżyseria i scenografia. Poruszające, żywe przedstawienie. "Merylin Mongoł" N. Kolady w reż. Zbigniewa Brzozy to duży sukces bydgoskiej sceny. Merylin Mongoł jest brzydka i głupia, jej siostra pije, kochanek sponiewiera psychicznie i bije, a inteligent z miasta - zdawałoby się w I akcie jedyny moralnie czysty bohater sztuki - w II akcie wykorzystuje seksualnie zakochaną w nim dziewczynę i bierze nogi za pas. Bagno, moralna zapaść, "czernucha" - powiedzieliby rosyjscy krytycy niechętni dramaturgii Nłkołaja Kolady. l taką "czernuchę" sugeruje bydgoska scena, zamieniona w ponure mieszkanie. W pokojach głównie łóżka, tylko to, co niezbędne do życia. Stare, zużyte, martwe. Sceniczna przestrzeń mieszkania otwiera się na klatkę schodową bloku, stąd - już poza sceną - obejmuje całe prowincjonalne miasteczko. Dalej sięga już tylko w wyobraźni bohaterów. "Merylin Mongoł" (w oryginale "Murlin Murło", potoczne określ