W Szkocji jest już nie tylko polskie piwo i polski bigos. Głośny Teatr Traverse z Edynburga wystawił właśnie sztukę o polskich emigrantach - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
W latach 90. jedynymi Polakami, których spotykałem w Edynburgu, byli artyści występujący latem na międzynarodowym festiwalu teatralnym. Dzisiaj polski język słychać wszędzie - mówi nim recepcjonistka w moim hotelu, sprzedawczyni w sklepie, kelner, który podaje mi lunch w restauracji, i kierowca autobusu, którym dojeżdżam z lotniska. Od wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. w stolicy Szkocji osiedliło się prawie 50 tys. polskich emigrantów. Stanowią dziś 10 proc. populacji miasta. To tak, jakby w Warszawie nagle pojawiło się 200 tys. Szkotów ze swoim ciemnym piwem, narodową potrawą haggisem i kiltami. - Polacy zmienili to miasto - mówi Lorne Cambell, reżyser teatralny urodzony i wychowany w Edynburgu. Widać to także w barze Teatru Traverse, w którym rozmawiamy. W menu jest piwo Tyskie, w kuchni ktoś opowiada dowcip po polsku. A na ścianach wiszą polskie plakaty teatralne z krakowskiej galerii Krzysztofa Dydo. Dziś wieczorem w Traverse pojawi si