Całe życie ze Stalinem - tak mógłbym, jak i wielu mieszkańców tak zwanej Europy Wschodniej, zatytułować opowieść o sobie samym. I nie byłoby w tym żadnej przesady. Dzieciństwu memu towarzyszyło bowiem przenikliwe spojrzenie Wodza Narodów. Przed jego wzrokiem nic możni było się ukryć: patrzył z malowideł pozawieszanych na frontonach domów, z portretów w świetlicach, ze zdjęć na okładkach czasopism. Czasami - widać nudził się nieco bezustannym doglądaniem wszystkiego - dobrotliwie pykał fajeczkę. Ośmiolatkom nie może się jednak wydawać - a właśnie miałem osiem lat - że świat jest bezkonfliktowy. Dlatego w szkolnej czytance było trudne słowo "generalissimus". Należało je przesylabizować, a potem nauczyć się na pamięć. To uświadamiało, jak mądrym musi być człowiek, którego nazywa się tak skomplikowanym wyrazem. A gdy już poznało się to słowo, dostrzegało się również tajemniczy sens wzmożonego portretowania pykającyc
Tytuł oryginalny
Kwartet Stalina
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 4