DUERRENMATT oświadczył kiedyś, że w naszych czasach tragedia nie jest już możliwa, gdyż postać bohatera tragicznego zakłada istnienie jednostkowego światopoglądu i indywidualnej odpowiedzialności. A w XX wieku istnieje tylko wina zbiorowa. Wszystko, co można w dzisiejszych czasach zrobić, to wydobyć tragizm z komedii. "Romulus Wielki" Duerrenmatta do pewnego stopnia potwierdza ten pogląd: jest niewątpliwie komedia, która zamierza ukazać konflikt tragiczny, Ale w krakowskim: przedstawieniu tylko na zamierzeniach się kończy. Bo gdy doborowa drużyna aktorów bawi widzów komedią, wszystko jest dobrze. Ale gdy tylko uderza w ton serio, patos słów staje się nie do zniesienia. Tak jest gdy Romulus (Jerzy Stuhr) tłumaczy Julii, swojej żonie (Dorota Pomykała), motywy swego postępowania, czy w sporych fragmentach rozmowy Romulusa z Odoakerem, księciem Germanów (Krzysztof Globisz). Czyżby reżyser nie zauważył, że większa część tych tyrad łopatologicznie
Tytuł oryginalny
Kury Romulusa
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 58