- Kto chociaż raz znalazł się po drugiej stronie rampy - mówi inscenizator i choreograf - wie, co oznaczają słowa "Kurtyna w górę"!. Każdego wieczoru słychać je w teatrach całego świata. Słowa, po których świat sceny, świat iluzji próbuje zawładnąć ową, nieograniczoną na pozór, czarną pustką, paraliżującą jednych a innych pobudzającą do największego wysiłku. To ona pogrąża lub wynosi na szczyty, niesie radość zwycięstwa lub smutek klęski... Będziemy właśnie świadkami klapy przedstawienia pewnego zespołu baletowego, który na naszych oczach spróbuje tworzyć nowy spektakl a następie zaprezentować go widzom. Tak najkrócej można by opowiedzieć zamysł Mirosława Różalskiego, którym zamierza wprowadzić nas za kulisy, jakby do "kuchni" teatralnej a wszystko po to, by przekonać, iż Teatr Wielki posiada jednak zespół baletowy. Zespół, który znajduje się na drodze do zmian swego oblicza artystycznego. M
5.06.1990
Wersja do druku