Logo
17.05.2006 Wersja do druku

Kurtyna w górę czyli niepokoje

"Kordian" w reż. Pawła Passiniego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Ostatnie dziesięciolecie nie obfituje w realizacje polskiego dramatu romantycznego. Maluczko, a przyjdzie uznać, że niebywałą popularność w latach 70. i 80. zawdzięczał romantyzm swemu potencjałowi aluzyjnemu - mówiło się o Moskalach, myślało o ZSRR, itd., itp. Kiedy popyt na aluzje minął, Kordiany i Konrady chyłkiem zeszły ze sceny. W tych okolicznościach każda inscenizacja "Kordiana" budzi zrozumiałe zaciekawienie: co mianowicie uczyni reżyser, aby dramat romantyczny odświeżyć i wykazać, że nadal bije zeń żywe dla współczesności źródło uczuć i myśli. Po "Kordianie" w Teatrze Polskim jednakże odpowiedź na pytanie, czy tak jest w istocie, nie może być jednoznaczna. Wprawdzie reżyser posłużył się "cytatami" a'la Kantor, a samego Kordiana wypreparował z kontekstu, obdarzając dżisiejszą wrażliwością, jednak zatrzymali się w połowie drogi innym postacie kazał grać jak w poczciwym teatrze XIX-wiecznym. Jedynie Ignacemu Gogolewskiemu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kurtyna w górę czyli niepokoje

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 20/21.05

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

17.05.2006

Realizacje repertuarowe