Mam bardzo złą wiadomość dla tych, którzy ostrzegali mnie przed wyjazdem do zakopiańskiego Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza na najnowszą inscenizację "Kurki wodnej". Andrzej Dziuk, założyciel teatru, reżyser, diaboliczny mężczyzna, nie skończył się jako twórca teatralny i ma się znakomicie. Owszem, z lekka posiwiał, zmężniał, przybyło mu zmarszczek, lecz wciąż z jego oczu bije porażający wrogów i przyjaciół blask. Andrzej Dziuk jest artystą, który wstąpił w mit, więc doświadczył losu efeba z wiersza Józefa Czechowicza hildur baldur i czas. Poezję lubelskiego poety Dziuk wciąż czyta i bardzo sobie ceni. Dlatego w tym miejscu uzasadniony jest cytat z utworu eros i psyche, zadedykowanego przez Czechowicza Witkacemu: (...) na morzach nocy odpływ szumi pianą jak w szkło w pustkę srebrnawą przenika poranek szarość stoi na łąkach beznadziejną ścianą ziemia drży chce otrząsnąć się z tej tępej krzywdy po coś słuch
Tytuł oryginalny
Kurka wodna czyli o Erosie nieposkromionym
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Lubelski nr 236