>>> Nie bacząc na upały poszedłem także i do Teatru Dramatycznego, obejrzeć nową premierę: "Króla Mięsopusta" Jarosława Marka Rymkiewicza. Rymkiewicz zrobił ogromną karierę swymi twórczymi przekładami, czy raczej "imitacjami", jak sam je nazywa, Calderona. Calderona słyszy się także w jego własnej sztuce, w owym "Mięsopuście" właśnie, rozgrywającym się w Hiszpanii (umownej oczywiście), w calderonowskich czasach. Jest coś szokującego w tym, że młody poeta (35 lat) zamiast miotać się między Genetem, Millerem i Iredyńskim, wypowiada się stylem raczej zamierzchłym, mówi o problemach nie nowych (lecz odwiecznych), a echa współczesności rozmieszcza niby rodzynki w swym mięsopustnym cieście ("Ty idź Kasiu, czytaj Sartre'a; Nie ma Boga, ani Diabla...") Wszystko to jest mądrze wytłumaczone w artykułach w programie, wyjaśnione jaki sens ma Rymkiewiczowski klasycyzm, jego "ponawianie wzoru". Co do mnie jednak, zasadniczy sens wi
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 1367