Przez cały czerwiec rzadko opuszczałem potężną budowlę przy placu Teatralnym, a przeżyłem tyle wspaniałych wrażeń, jakich czasem nie zazna człowiek przez cały sezon we wszystkich warszawskich teatrach. Wystarczyło jedynie zmieniać sale - z Opery Narodowej przebiec do Teatru Narodowego i szybko z powrotem... Zacząłem oglądanie i słuchanie od rzeczy dobrze znanej, a raczej od takiej, o której sądziłem, że znam ją nieźle, bo kiedy poszedłem na "Madame Butterfly" zobaczyłem coś tak zaskakująco innego, coś, co tak odbiegało od wszystkich inscenizacji tej opery, jakie oglądałem przez pół wieku, od Warszawy poprzez Rzym i Berlin, aż po Nowy Jork, jak nie przymierzając przysłowiowy jeleń na rykowisku odbiega od Salvadora Dali. Mariusz Treliński, reżyser głównie filmowy i telewizyjny o bardzo niewielkim jeszcze doświadczeniu w pracy nad operą, nadal dziełu Pucciniego nowy kształt, nowy wymiar; odrzucił tradycyjne, kiczowate symbole naszych wyobr
Tytuł oryginalny
Kurier Warszawski
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 28