Ogórki a Mefisto. Moce piekielne zakłóciły "Fausta". Coś z Breughla, coś z Szajny... Warszawska "Love story": Stefcia i Ordynat. Portret człowieka, lub raczej: portrety ludzi. Odkurzyć koronę!
WARSZAWA w lipcu nie jest tematem wdzięcznym, niemniej - jest tematem. Nie cała stolica przeniosła się przecież nad morze, na jeziora czy w góry, a w dodatku ci, którzy zostali, wykazują bynajmniej nie letnią, lecz gorącą aktywność. Właśnie w lipcu, byliśmy w Warszawie świadkami dwu wydarzeń artystycznych dużej rangi: wielkiej premiery w Teatrze Polskim i wielkiej premiery w... Teatrze Wielkim. No, proszę: niech ktoś spróbuje powiedzieć, że sezon ogórkowy! Ładne ogórki: Faust i Monteverdi! O "Fauście" się mówi. "Fausta" trzeba zobaczyć, aczkolwiek nie jest to sprawą łatwą. Słyszeli Państwo zapewne, że podczas prasowej premiery spektaklu, zacięła się kurtyna żelazna, wykorzystana przez scenografa jako element inscenizacyjny i - po prostu drugą część przedstawienia... musiałoby się odegrać przy zasłoniętej kurtynie. Przeproszono więc grzecznie panów recenzentów i - moce piekielne zwyciężyły; "Fausta" nie dokoń