EN

21.02.2024, 17:31 Wersja do druku

Kurczowe trzymanie się brzytwy

„Amatorki” wg powieści Elfriede Jelinek w insc. Pawła Miśkiewicza w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Pisze Paweł Borek z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Klaudyna Schubert / mat. teatru

Z pozoru typowa historia – „Amatorki” Elfriede Jelinek to rzecz o miłości, planach i nadziejach młodości. Jednak tylko z pozoru. Najnowszy spektakl dyplomowy w krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, stworzony pod opieką pedagogiczną Pawła Miśkiewicza, to w istocie jednak inscenizacja jednego z najmniej miłosnych romansów w literaturze.

Proza austriackiej noblistki nie należy do prostych i przyjemnych w odbiorze. Jelinek pisze w sposób surowy i bezwzględnie bezpośredni. Opowiada historie z perspektywy trzeciej osoby, głównie w stronie biernej. „Amatorki” przedstawiają losy Brigitte – szwaczki planującej przyszłość z elektrykiem Heinzem oraz Pauli, która pragnie dzielić życie z przystojnym Erichem. Brigitte wiąże z małżeństwem nadzieje na awans społeczny, natomiast Paula kieruje się wiarą w szczęśliwą przyszłość. Jelinek wykorzystuje literackie toposy i prozaiczne sytuacje, aby skompromitować wszechobecne społeczne konwenanse. Obie bohaterki spotyka rozczarowanie i odrzucenie, patriarchalne społeczeństwo okazuje się areną nieustającej walki z innymi. To nie jest jednak świat jednowymiarowy, to świat, w którym każdy uwikłany jest w wielopokoleniowy łańcuch cierpienia. Brak tu czystych intencji – także Brigitte i Paula powielają niszczące ich schematy. Codzienność w „Amatorkach” przypomina niekończący się zły sen.

Inscenizacja precyzyjnie odwzorowuje fabularny szkielet powieści Jelinek. Bez komplikacji przebiegła operacja „rozmnożenia” literackich bohaterów. W postać Brigitte i Heinza wcielają się po trzy osoby, a w role Paula i Ericha po dwie. Każdy z aktorów filtruje postać przez własną wrażliwość i kreuje ją na swój sposób. Niczym mozaika, różne wersje współgrają ze sobą, tworząc spójną całość. Spektakl najbardziej przyciąga uwagę w momentach, w których aktorom udaje się uchwycić dramatyczny dualizm bohaterów. Na uwagę zasługuje Aurora Lipartowska jako Paula. Tworzy postać pełną pozorów, która w różu i pudrze topi gniew, żal i frustracje. To rola silnych kontrastów, za pomocą których aktorka ukazuje nadrzędną cechę świata Jelinek – cierpienie. Widać ją także w przedstawieniu postaci Ericha. Paweł Kruszelnicki umiejętnie łączy niezręczność i poczucie wstydu, a Jakub Cięciwa opiera rolę na antynomii gniewu i beztroski. Świetna jest Nina Potapowicz w roli Brigitte. Precyzyjna w każdym zdaniu i słowie, tworzy kreację prawdziwie hipnotyzującą. Mimo niewielu kwestii, ukazuje spektrum emocji swojej postaci, od momentów ironicznokomediowych po te przeszywająco dramatyczne. Jednocześnie nie jest to nastawiony na popis pusty pokaz możliwości i teatralna egzaltacja. Brigitte w interpretacji Potapowicz to bohaterka wiarygodna i przekonująca. Na uznanie zasługuje Dusiek Olszański w roli młodej Suzi, a także Zuzanna Woźniak, która w dynamicznym monologu pod koniec spektaklu zatrzymuję akcję, wychodzi z roli Brigitte i na moment wyrywa nas ze świata „Amatorek”. Staje w roli krytyczki noblistki i przywołuje pojawiające się oskarżenia wobec Jelinek – o pesymizm, fatalizm, i wylewanie na łamach książek własnych frustracji. Po tej przemowie następuje scena wesela. Z pozoru pełna szczęścia, tańca i uśmiechów, nabiera w kontekście słów Woźniak gorzkiego posmaku.

„Amatorki” osadzone są w konkretnej rzeczywistości – miast i wsi Austrii w drugiej połowie XX wieku. To jednak opowieść w gruncie rzeczy uniwersalna: bardziej o emocjach i społecznych schematach niż konkretnym miejscu i czasie. Tak jest też w spektaklu oglądanym na Scenie im. Stanisława Wyspiańskiego, gdzie realia historyczne i geograficzne stanowią wyłącznie kontekst. Scena jest w dużym stopniu pusta, poprzecinana wielkimi białymi figurami. Jako publiczność znajdujemy się w tej samej przestrzeni co aktorzy, jesteśmy zwróceni w stronę pustej widowni. Twórcy i twórczynie stają przed trudnym zadaniem wypełnienia tego surowego świata. Przestrzeń skutecznie ożywia choreografia Anny Obszańskiej – dynamiczny taniec i pantomimiczne działania. Aktorzy ubrani są w nawiązujące do stylistyki lat siedemdziesiątych kostiumy stworzone przez Hankę Podrazę, które z czasem zamieniają na tradycyjne austriackie stroje ludowe. Pomocna w wypełnianiu przestrzeni okazuje się muzyka, tworzona na żywo przez Rafała Mazura i Jakuba Nowaka. Improwizowane, jazzowe dźwięki nadają działaniom odpowiedni puls i katalizują emocje. W jednej z ostatnich scen muzykę tworzy również Heinztrio – złożone z aktorów odgrywających rolę Heinza.

„Amatorki” to spektakl szczery i bezpośredni – jakkolwiek trywialne wydają się te określenia. Paradoksalnie historia o cierpieniu i śmierci, która według Jelinek zaczyna się w momencie narodzin, jest pełna życia (i to w sposób wręcz namacalny). Niemniej jednak nie jest to produkcja bezbłędna. Nie wszystkie role wybrzmiewają równie mocno, zdarzają się też techniczne potknięcia. Nieudane są pojawiające się pod koniec sztuki projekcje i obraz z kamery wyświetlany na elemencie scenografii. Te wady nie przeważają jednak szali. Autentyczność, energia i naturalność aktorów sprawia, że sporadyczne ości niedociągnięć nie stają widzowi w gardle.

Nawet po zakończeniu sztuki, w czasie owacji, widzimy zawieszoną w głębi sceny symbolicznie przedstawioną kolejkę linową. Zwraca uwagę już od pierwszych chwil spektaklu, od monologu wygłoszonego przez Duśka Olszańskiego. Aktor przedstawia w nim metaforę świata jako stoku narciarskiego. W bezwzględnym kręgu życia kolejne pokolenia wywożone są na szczyt góry – z której można tylko zjechać w nieznane. Kolejka stanowi nieustające przypomnienie, że życie (jakiekolwiek by nie było) to droga w jedną stronę. Umrzemy, a po nas przyjdą inni ludzie. Będą planować, kochać, rozczarowywać się, cierpieć. Być może też chodzić do teatru, zasiadać na tej samej widowni i oglądać przyszłe spektakle dyplomowe. Oby równie udane.

 Paweł Borek – student prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Półprofesjonalny poszukiwacz dziury w całym i koneser rozmów zasłyszanych w tramwaju.

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Paweł Borek