"Zabawa" Marka Modzelewskiego w reż. Izy Kuny w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Agresywne słowa to zemsta za nieudane życie. Nie goją jednak ran, wręcz przeciwnie, jątrzą je. Można by powiedzieć, że sztuka Marka Modzelewskiego "Zabawa", wystawiona we foyer Teatru Polonia, pokazuje ciemne strony małżeństwa. Ci, którzy dotąd wahali się, czy zwieńczyć swój związek sakramentalnym "tak", po obejrzeniu "Zabawy" zostaną na wieki singlami. Przez ponad godzinę widzowie wysłuchują "ozdobionych" wulgaryzmami oskarżeń pozbawionych realnych podstaw. Partnerzy mają za sobą nieudane związki i dzieci, które nie zaakceptowały nowych "tatusiów". A moment, wydawałoby się, szczególnie sprzyja bliskości, jest to bowiem wigilijny wieczór spędzany w nowym domu na Mazurach. Po cóż więc było tworzyć nowe nieudane stadło? Być może ci ludzie kiedyś się kochali, być może dalej tli się w nich uczucie, którego nie chcą, czy nie potrafią ujawnić. Są momenty, które odsłaniają wrażliwość bohaterki: wspomnienia wigilijnych kolacji