"Geniale Frau - Zapolska" w wyk. Niny Repetowskiej na IX Przeglądzie Teatrów Jednego Aktora w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Nim założy perukę (jedyną, która jej na godzinę przed śmiercią została), nim ostatni raz wdzieje nie swoje włosy - w tym czymś, co teraz ma na głowie, a co czepek pływacki z czarnej gazy przypomina, jest jak Pierrot. Jak Pierrot, jak trupio zmęczony klaun, bądź jak w "Komediantach" Marcela Carné grany przez Jeana-Luisa Barraulta pięknie bezradny mim Baptiste. Gdyby jeszcze ktoś zrobił jej łzy z sadzy na umączonych policzkach i otulił marne ciało monstrualną, białą marynarką z czarnymi guzikami... Mój Boże - bylibyśmy w cyrku, na jarmarku, w dell'arte... Który to już raz? Od jak dawna Nina Repetowska gra monodram "Geniale Frau - Zapolska"? Pięć lat? Piętnaście? Więcej? Mniej? Legendy o tym opowiadają. W ilu krajach, w których miastach była z godzinnym umieraniem Gabrieli Zapolskiej? Pod jakimi niebami recytowała żywym czyjeś stare pożegnanie? Prostego skrótu używając: gdy się tak wciąż i wciąż na czepek z czarnej gazy zakłada ost