Kilkadziesiąt, a może kilkaset razy obchodzić będzie w tym przedstawieniu swój jubileusz 60-lecia pracy scenicznej Kazimierz Opaliński. Wielki mistrz kunsztu prostoty. Określenie to jest, zapożyczeniem; tak Kazimierza Opalińskiego nazwano (jakże trafnie!) w jednej z gratulacyjnych, hołdowniczych depeszy w dniu, w którym jego jubileusz kwitowano nie tylko oklaskami. Jubilat zjawia się dopiero pod sam koniec spektaklu zatytułowanego "Trzy po trzy". Czekamy na ten moment, a później delektujemy się nim! Opaliński występuje w jednym zaledwie fragmencie "Zemsty", w sławnej scenie pisania listu. Gra Dyndalskiego. Cieszy się sytuacją, bawi słowem, wie i rozumie, że słowo to nie może trafić w próżnię, że ma wywołać śmiech na widowni. Opaliński uzyskuje to niesłychanie łatwo: ma wielkie poczucie humoru, bawi nas i bawi się razem z nami. Bez wysiłku, ze świadomością, że liczą się tu nie tylko tony, ale i półtony, że każda intonacja, zawieszenie
Tytuł oryginalny
Kunszt prostoty
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 153