JEST kilka sposobów rozśmieszania publiczności. Te najbardziej sprawdzone powielane są w sztuce cyrkowej bądź we wszelkiego rodzaju burleskach, groteskach, komediach bulwarowych. Z grubsza wiadomo, co może pobudzić do wesołości. Premierowa publiczność "Wesołych kumoszek z Windsoru" Szekspira w Teatrze "Wybrzeże" śmiała się z kontrolowaną ostrożnością. Niby było zabawnie, o co bardzo starali się aktorzy, a jednak do spontanicznych reakcji widzowie skłaniali się z trudem. Ta sztuka Szekspira ma bogatą tradycję teatralną. W przekazie historycznym odnotowano, iż królowa Elżbieta chciała zobaczyć Falstaffa w roli uwodzicielskiego amanta i wielki dramaturg angielski spełnił jej życzenie, pisząc swą komedię w dwa tygodnie. Intryga jest klarowna. Gruby, prostacki i cwany Falstaff chce uwieść dwie szacowne mieszczki-żonę Forda (tę rolę z ogromnym wdziękiem zagrała Dorota Kolak) i żonę Page'a (Izabela Orkisz była świetną wspólniczką intryg).
Tytuł oryginalny
Kumoszki do śmiechu
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża nr 183