Oglądam spektakl, czuję się widzem, choć w pieleszach, więc chciałabym po prostu zapłacić za bilet. Z chęcią wykupiłabym np. abonament, który umożliwiałby mi stały dostęp do wszystkich treści w czasie wybranym przeze mnie - pisze Beata Kamińska w Gazecie Wyborczej.
Z wyboru mieszkam poza Warszawą i nie narzekam, jednak często odczuwałam żal, że wiele interesujących mnie wydarzeń przechodzi mi koło nosa, ponieważ odbywa się głównie tam, a ja nie jestem w stanie dojeżdżać. Wybór miejsca zamieszkania oznaczał więc swego rodzaju wykluczenie. Dlatego z wielką radością przeczytałam informację o tym, że z powodu epidemii kultura przenosi się do internetu, dzięki czemu będzie można w nim oglądać przedstawienia teatralne. Paradoksalnie więc ograniczający wszystko i wszystkich koronawirus spowodował coś przeciwnego - inkluzję, a nawet dał mi szerszą perspektywę, ponieważ mogę teraz oglądać przedstawienia teatrów z różnych miast Polski, jak np. Teatru Nowego z Poznania, z czego bardzo chętnie korzystam. Marzy mi się, żeby z czasem w internecie były dostępne przedstawienia z całego świata i żeby ta praktyka utrwaliła się na dobre także w czasie, gdy pandemia będzie już tylko złym wspomnieniem.