Jeśli Koszalin promować ma się przez kulturę, to brak jest w mieście polityki i strategii kulturalnej. Wśród imprez jest chaos, instytucje miejskie, które mogą się wzajemnie wspierać przy promowaniu festiwali, nie robią tego, planowanie programów niektórych imprez zdaje się być robione "na ostatnią chwilę" - pisze Joanna Krężelewska w Głosie Koszalińskim.
Broadwayowski musical, Żywa Biblioteka, festiwale filmowe, muzyczne i teatralny - oto, co kulturalnego miał do zaoferowania Koszalin w 2011 roku. Sprawdziliśmy też, co zaplanowano na najbliższy rok. Gdybyśmy chcieli wspomnieć o każdym wydarzeniu kulturalno-rozrywkowym minionych 12 miesięcy, nie wystarczyłoby miejsca. Zresztą, nie o to chodzi. Wiele imprez, szumnie nazwanych przez organizatorów festiwalami, na nazwę tę nie zasłużyło. Jednodniowe, kilkugodzinne, często niszowe, a jednak dopisywane do festiwalowej listy. Lektury na żywo Były jednak imprezy, które odbiły się echem nie tylko w mieście i które przyciągnęły tłum zainteresowanych. W marcu Koszalińska Biblioteka Publiczna po raz pierwszy zaprosiła do wypożyczania nietypowych, bo "żywych książek". Książkami w Żywej Bibliotece byli przedstawiciele mniejszości społecznych, a celem imprezy było propagowanie praw człowieka. Ateistka, były więzień, feministka, gej, lesbijka, niepe