Śpiewali dla Niemców, tańczyli, specjalnie dla nich pisali scenariusze filmowe. Francuscy artyści występowali, by przeżyć i uchronić Paryż od wojennej pożogi. - Kiedy pisałem książkę odkryłem, jak pewne idee rozsypują się w obliczu faktów - mówi TOK FM Alan Riding, dziennikarz i pisarz, który opisał kolaborację francuskich artystów z III Rzeszą.
Alan Riding amerykański dziennikarz, wieloletni współpracownik "New York Timesa", autor wydanej właśnie w Polsce książki "A zabawa trwała w najlepsze. Życie kulturalne w okupowanym Paryżu" opowiada dla kogo śpiewała Edith Piaf, kogo bawił Maurice Chevalier, dlaczego "Mały książę" nie powstał we Francji. Łukasz Wojtusik: Dlaczego zainteresował się Pan historią kulturalnej kolaboracji Francuzów z Niemcami? Alan Riding: Francja była przed wojną ważnym i silnym ośrodkiem kulturalnym na mapie Europy. Niemcom zależało, by wciągnąć ją w orbitę swoich wpływów. Z Polską było inaczej. Tu Niemcom zależało przede wszystkim na zniszczeniu kraju i narodu. Decyzję o podziale Francji na strefy podjęto, by podtrzymać pozory normalności. W takich warunkach kultura mogła się rozwijać dalej. Na tym zależało zresztą również Francuzom. Chcieli pokazać, że Francja nie została pokonana, wprawdzie poległa militarnie i politycznie, ale kultura - p