EN

17.06.2009 Wersja do druku

Kulturalna doktryna szoku

Instytucje kultury powinny stać się ahierarchiczne, mobilne, otwarte na widzów. Ale działanie według zasad rynkowych i gustów masowej publiczności to dla nich jakościowa śmierć - o proponowanej przez prof. Hausnera reformie finansowania i zarządzania kultury pisze Joanna Warsza w Gazecie Wyborczej.

"Kryzys jest dobrym momentem do zmian" - mówi profesor Jerzy Hausner, rysując wizję reformy sektora kultury. Świeżo po lekturze "Doktryny szoku" Naomi Klein zastanawiam się, czy w ten sposób sztuka i kultura nie przejdą wolnorynkowej terapii wstrząsowej? Czy kryzys nie jest przykrywką dla radykalnych decyzji motywowanych wizją "tańszego państwa"? Czy dziś, ze świadomością popełnionych po 1989 roku błędów, możliwa jest reforma, w której zwycięży kultura, a nie ci, którzy szukają zysku? Trudno się nie zgodzić z tym, że w wielu instytucjach kultury rządzi oportunizm i etatyzm. Wydaje mi się, że redukcję zatrudnienia należałoby zacząć od kilkunastu placówek, które Hausner zamierza pozostawić pod opieką Ministerstwa Kultury - m.in. Teatru Wielkiego - Opery Narodowej czy Muzeum Narodowego w Krakowie. Niedawno, realizując projekt na zaproszenie najstarszego muzeum w Polsce, spędziłam dużo czasu, obserwując, jak funkcjonuje instytucja zatrudnia

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kulturalna doktryna szoku

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza online

Autor:

Joanna Warsza

Data:

17.06.2009

Wątki tematyczne