Zaczęło się lato, które zwykło się w TVP nazywać wakacjami, jakbyśmy wszyscy byli latem na urlopach, a świat zamierał. A w "wakacje" TVP czuje się najwidoczniej zwolniona z obowiązku promowania tzw. kultury wysokiej i stawia na rozrywkę masową, lekką, łatwą, choć nie zawsze przyjemną - pisze Artur D. Liskowacki.
Królować w "ramówce" zaczynają wszelkie powtórki. Choć czy rzeczywiście wszelkie? Teatru TVP to w tym roku nie dotyczy. Jego poniedziałkową porę zajęły odgrzewane filmy. Choć było sympatyczną zasadą, że właśnie latem przypominano widzom błyskotliwe realizacje komediowej klasyki, spektakle lżejsze gatunkowo, a mistrzowsko wyreżyserowane i zagrane. Zrezygnowano z tej zasady. A można było pokazać także coś innego, np. najlepsze spektakle świetnej kiedyś "Kobry", tj. Teatru Sensacji, z gwiazdami polskiej sceny. Niestety, wygląda na to, że w TVP - po wpuszczeniu kultury w Kanał Kultura (tylko dla platform cyfrowych) - idzie dla teatru zły czas. Wiadomo już, że spadnie, do jednej w miesiącu, liczba poniedziałkowych premier. Mówi się, że to początek końca Teatru TVP. Wprawdzie TVP obiecuje, że premier przybędzie, jeśli teatr zyska 5 proc. oglądalności, ale abstrahując od tego, że "nabijanie procentów" teatrem to pomysł głupi, rzec trzeba, i