- Mam poczucie, że jeżeli jakieś pieniądze na kulturę w Polsce były, to myśmy każdą złotówkę już dawno wytropili i wydali - mówi Joanna Mytkowska, dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w rozmowie z Dorotą Jarecką z Gazety Wyborczej.
Dorota Jarecka: Czy kultura potrzebuje reformy? Joanna Mytkowska: Oczywiście, dużo powinno się zmienić. Biurokracja ciągle trzyma nas ostro w karbach. Nawet te instytucje publiczne, które w ostatnim dwudziestoleciu dokonały wysiłku przejścia na nowoczesny sposób zarządzania, są zmuszane do funkcjonowania według dwóch wykluczających się reguł. Z jednej strony mamy roczny, przyznawany w ostatniej chwili budżet. Z drugiej - ogranicza nas prawo o zamówieniach publicznych, które wymaga precyzyjnego planowania do przodu. Trzeba bowiem z dużym wyprzedzeniem urządzać przetargi na każde zadanie, którego koszt przekracza 14 tys. euro. W ten sposób tracimy mobilność, mnóstwo czasu i pieniędzy, nie wspominając nawet o konkurencyjności czy grze rynkowej. Przydałby się co najmniej trzyletni system rozliczeniowy oraz wyłączenie części działalności kulturalnej z prawa o zamówieniach publicznych, albo znaczne podniesienie wysokości sumy, od której należ