Ceny biletów na koncerty i spektakle rosną szybciej niż pensje. Tymczasem organizatorzy życia kulturalnego zacierają ręce, bo kolejki przed kasami nie maleją. Największym powodzeniem cieszą się bilety, na jakie, wydawałoby się, nas nie stać - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.
Warszawskie Spotkania Teatralne otworzy "Tramwaj" [na zdjęciu] Krzysztofa Warlikowskiego z Isabelle Huppert i Andrzejem Chyrą. Kiedy ogłoszono cenę biletów - 280 zł - mało kto wierzył, że znajdą się chętni. Tymczasem rozeszły się w ciągu kilku dni, a stanowiły trzecią część puli na trzy wieczory w warszawskim Teatrze Polskim. - Wcale mnie to nie dziwi - mówi Maciej Nowak, dyrektor Warszawskich Spotkań Teatralnych, szef Instytutu Teatralnego. - Osiągnęliśmy założony cel. Nie wierzyli ci, którzy przespali zmiany na rynku. Przecież Filharmonia Narodowa jest wypełniona do ostatniego miejsca, nawet wtedy, gdy bilety są po 400 i 500 zł. Kolejny raz przejrzałem na oczy podczas koncertu Woody'ego Allena, gdzie płacono 800 zł, a przed wejściem widziałem koników biorących jeszcze więcej. Takich przykładów jest więcej, choćby cieszący się ogromnym powodzeniem, a wcale nie tani, występ Antony and The Johnsons w Teatrze Wielkim. Czas wyciągnąć wnio