Budowa opery i ekscesy Ligi Polskich Rodzin - oto bieguny, pomiędzy którymi ulokowało się białostockie życie kulturalne Anno Domini 2005. Pomiędzy tymi dwoma maksimami zmieściło się kilka doskonałych wystaw w Galerii Arsenał, projekt artystyczny Białysztuk, wojny i roszady na teatralnych stoikach i jedna "importowana" afera o wydźwięku międzynarodowym - pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.
Z braku miejsca, nie sposób choćby wspomnieć wszystkich ważnych wydarzeń kulturalnych. Odnotujemy te, których jakość artystyczna jest bezdyskusyjna oraz te, które stały się tematem gorących dyskusji społecznych. Marcin Kolumb-Niesiołowski Najważniejszą figurą podlaskiego życia kulturalnego i towarzyskiego stał się bez wątpienia Marcin Nałęcz-Niesiołowski. I to bynajmniej nie dlatego, że dyrektor białostockiej filharmonii dostał nominację do Paszportu "Polityki" za pomysł budowy opery w Białymstoku. Oczywiście opera, czy - jak mówią pragmatycy - sala widowiskowa z prawdziwego zdarzenia jest w Białymstoku bardzo potrzebna. Wiadomo było o tym od dawna i niczego specjalnie nie trzeba było tutaj wymyślać. Natomiast nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie wyjść poza słuszne rady, świetlane wizje i narzekanie na trudności nie do przezwyciężenia. Marcin Nałecz-Niesiołowski zachował się jak "Kolumb Krzyś" z piosenki Wojciecha Młynarski