Na naszych oczach zmienia się język polityki. Kandydaci do rządzenia miastami zaczęli mówić o teatrach, galeriach sztuki i domach kultury - pisze Dorota Jarecka w Gazecie Wyborczej.
Kilka dni przed wyborami samorządowymi w Warszawie na otwarciu Mediateki, nowoczesnego centrum kulturalno-edukacyjnego w dzielnicy Bielany, rozpętało się piekło. Burmistrz Bielan (SLD) musiał przerwać przemówienie w połowie zdania, gdyż mikrofon przejęła prezydent miasta (PO) i wymieniła zasługi swojej partii dla kultury w Warszawie. W tym samym tygodniu w Krakowie na otwarcie nowego, jeszcze pachnącego cementem budynku Muzeum Sztuki Współczesnej przybył prezydent Jacek Majchrowski (związany z SLD). "Szlag mnie trafia, kiedy prasa mnie oskarża, iż otwarcie tego budynku to część kampanii wyborczej" - powiedział. To prawda, że pokazanie publiczności muzeum ze zbiorami byłoby bardziej spektakularne niż muzeum pustego. Ale popatrzmy na to z innej strony - kandydat do urzędu prezydenta miasta chwali się przed wyborami nie otwarciem nowej drogi, stacji kolejowej czy szpitala, tylko muzeum i to sztuki najnowszej! Tego jeszcze cztery lata temu nie było.