"Niedzielne popołudnie" wg scenariusza i w reż. Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej w Teatrze Młyn w Warszawie, reinterpretacja teatralno-filmowa online. Pisze Krzysztof Krzak na blogu KTO - Kulturalne To i Owo.
"Niedzielne popołudnie", z pozoru drobiazg dramatyczny, a ileż w nim emocji i treści, nie zawsze uświadomionych, o związku mężczyzny i kobiety tu i teraz, a pewnie i w każdym miejscu i czasie. Świetnie, że spektakl warszawskiego Teatru MŁYN trafił do sieci.
W przestrzeni stworzonej na Scenie na Poddaszu przez Barbarę Koczarową, a przedstawiającej zwyczajny pokój zagracony pudełkami wypełnionymi rzeczami do spodziewanej w nieodległym czasie przeprowadzki, znajdują się dwie osoby. Ona, Magda, psycholożka, zajmująca się, poza przyjmowaniem pacjentów, pracą na uczelni, matka chłopców - bliźniaków, spodziewa się kolejnego dziecka, tym razem płci żeńskiej. Poród ma nastąpić nieco wcześniej niż wynikałoby to pierwotnych obliczeń, co ma znaczenie w całości intrygi sztuki napisanej i wyreżyserowanej przez Natalię Fijewską - Zdanowską. On, Antek, zajmuje się handlem ceramiką użytkową, typu płytki, terakota; przy okazji dogląda budującego się domu dla swojej rodziny. Jest niespełnionym muzykiem, od dłuższego czasu próbuje z kolegami nagrać i wydać płytę, jednak bez powodzenia (ma problemy z tekstem do pierwszej piosenki). W dniu, kiedy toczy się akcja oboje mają rzadką okazję do spędzenia czasu tylko we dwoje, gdyż jej matka zajęła się wnukami (jego rodzicielka nie przejawia chęci do zajmowania się Michałem i Maćkiem). Dodatkowo jest to dzień, w którym wypada kolejna rocznica ich związku. Oczywiście, Antek ma problem z odpowiedzią na pytanie Magdy, która to rocznica. Ale to tylko wstęp do wiwisekcji ich związku, który nastąpi podczas tego niedzielnego popołudnia. Po drodze będą nietrafione prezenty wynikające nie tylko z codziennego zaganiania obojga. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co nastąpi później i o czym pisać nie wolno, by nie psuć widzowi przyjemności śledzenia akcji.
Natalia Fijewska-Zdanowska znakomicie buduje napięcie między swoimi bohaterami, stopniowo ujawniając, niczym w thrillerze psychologicznym, tajemnice skrywane przez obie postacie. Co i rusz następuje niespodziewany zwrot akcji, powodujący zmianę oceny zachowania i postępowania tak męża, jak i żony. Widz do końca przedstawienia nie wie, kto z nich jest dobry, a kto zły. Mistrzostwo dramaturgiczne Fijewskiej - Zdanowskiej polega między innymi na tym, że autorka równo rozdziela pozytywy i negatywy między obojgiem małżonków. Nie staje po jednej stronie. Bardzo to ciekawe ujęcie problematyki stosunków damsko-męskich. A jeśli dodać do tego elementy ciepłego humoru, który pojawia się w dialogach, będziemy mieli całość "Niedzielnego popołudnia".
Jest jeszcze sprawa aktorstwa. Znakomitego aktorstwa. Magdę gra Paulina Holtz, a Antka - Michał Sitarski. Obydwoje są tak przekonujący w swoich rolach, że momentami ma się wrażenie, iż obserwuje się prawdziwe małżeństwo w ukrytej kamerze, a nie kreacje aktorskie. Mnóstwo tu emocji, wewnętrznego żaru i naturalności. Udostępniona na trzy dni (26 - 28 czerwca) internetowa wersja spektaklu jest filmowo - teatralną reinterpretacją przedstawienia z Teatru MŁYN w Warszawie (premiera odbyła się w listopadzie 2018 r.). We fragmentach filmowych (zdjęcia wykonał Tomasz Suski) dialog bohaterów dociera do widza z offu. Ale wtedy ma on okazję oglądania gry Holtz i Sitarskiego minimalistycznymi środkami aktorskiego wyrazu, takimi jak ledwo zauważalne gesty, ruchy ust i głowy, spojrzenia To prawdziwa rozkosz patrzeć na takie perełki aktorstwa. Generalnie "Niedzielne popołudnie" to małe (ze względu na nieliczną obsadę i inne zaangażowane środki realizacyjne), a jednocześnie wielkie przedstawienie (powoduje to świetny tekst i doskonałe aktorstwo).