Droga do nowoczesnej gospodarki, o której mówi się u nas tak wiele, prowadzi przez kulturę. Kultura to społeczna kreatywność, a bez niej nie zbudujemy
nawet namiastki Krzemowej Doliny - pisze Edwin Bendyk w Polityce.
Kultura ma się dobrze, mówią statystyki. Od kilku lat systematycznie rośnie liczba sprzedawanych biletów do teatrów, kin, a nawet muzeów! Statystyczną prawdę potwierdzi każdy miłośnik teatru - w Warszawie równie trudno o bilet na wymagające przedstawienia Krystiana Lupy, jak i popularną komedię graną w jednym z wielu teatrów prywatnych. Coraz lepiej, mierząc liczbą tytułów, ma się polski film. W 2005 r. kina odwiedziło zaledwie 23,6 mln widzów i tylko niecały milion zdecydował się na ofertę rodzimą. W 2009 r. wielkość widowni wzrosła do 38 mln, a jedna czwarta widzów kupiła bilet na polski film. Samozachwyt na wyrost Reanimacja kinematografii byłaby niemożliwa bez Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, powołanego do życia w 2005 r. za rządów SLD, gdy resortem kultury kierował Waldemar Dąbrowski. Szefowa PISF Agnieszka Odorowicz, z wykształcenia doktor ekonomii, przekonuje, że inteligentna interwencja państwa jest niezbędnym warunkiem rozwo