"Wolny strzelec" w reż. Waldemara Zawodzińskiego z Teatru Wielkiego w Łodzi na XVI Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Katarzyna Bogucka w Nowościach.
Dla wielu kolejna prezentacja w Operze Nova to strzał w dziesiątkę. Dla mnie, niestety, pudło. W "Wolnym strzelcu" Webera zaprawdę jest co śpiewać, a romantyczne wizje otwierają duże pole do popisu scenografom. Lecz uwaga! Tym łatwiej o przerysowanie, którego byliśmy świadkami. Przerysowanie to chyba jeszcze zbyt mało dosadne słowo. W niedzielę na bydgoskiej scenie, rękami i głosami artystów z Łodzi, doszło wręcz do "przebajerzenia", w którego efekcie dzieło rozleciało się na osobno ładne, ale "w kupie", nieprzyswajalne dla oka, a momentami i dla ucha kawałki. Rzecz jest o mężczyznach (strzelcach, czy jak kto woli myśliwych), którzy z upodobaniem rywalizują w konkurencji "kto celniej strzela". A że los bywa okrutny, zdarzyło się, że jeden z "asów", Maks, zaczął pudłować. Wstyd na całą wieś. No i ta męska duma... Pechowiec swoją niedyspozycję zaczął (zgodnie zresztą z męską logiką) topić w alkoholu. Gdy i to nie ukoiło z