"Zemsta" w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Andrzej Horubała w Do Rzeczy.
Cała ta "Zemsta" i ustawienie Fredry jako podkładu do Rubika - brzmi nie za dobrze. Czuję wstyd wobec młodzieży. Jak uwierzyć ma w genialność dzieła? Zaczyna się fatalnie. Półnagi Daniel Olbrychski zażywa kąpieli w beczce, przepowiadając pierwsze słowa fredrowskiego arcydzieła. Pręży klatę, na której ma ryby siną barwą wykłute, rozumiem, że to takie oczko puszczone do publiczności, iż to jest nie tylko Cześnik, ale także aktor znany z ekranizacji wielkiej polskiej literatury. Nawiązanie jest idiotyczne - o ile dałoby się przeprowadzić linię między pieniaczem spierającym się o mur graniczny a bohaterami wspaniałej dawnej Polski, o tyle Azja Tuhajbejowicz jako człowiek na starość spierający się o mur graniczny sensu jakoś nie ma. I to nie tylko dlatego, że skonał na palu. No ale widocznie reżyser sprowadzony z Krakowa uznał, że tak będzie śmiesznie, a recenzenci już coś wymyślą na usprawiedliwienie tego głupstwa. Pręży się w