Wielka szkoda, że ambitnie zapowiadający się zespół teatru Montownia, składający się z czwórki utalentowanych aktorów, wyraźnie "roztapia" swój wizerunek. Jeśli porównamy wczesne przedstawienia Montowni, jak np. "Szelmostwa Skapena" Moliera, z ostatnimi premierami, widać jak zespół ewoluuje w stronę kabaretu. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby rzeczywiście, uznawszy formułę kabaretu za najodpowiedniejszy dla siebie sposób wypowiedzi, nie zamienili go w końcu na rodzaj zwykłej błazenady prezentowanej wyłącznie ku rozweseleniu gawiedzi. Najnowsza premiera Montowni o mocno przydługim tytule: "O mój tato, biedny tato, mama powiesiła się w szafie na śmierć, a mnie się serce kraje na ćwierć" wydaje się, że jest tego przykładem. Poczynając od samego tekstu wyciągniętego z lamusa aż po sposób gry. "O mój tato, biedny tato..." Arthur Kopit napisał w 1960 r. jako swoistą parodię teatru absurdu, choć w twórczości tego amerykańskiego dramatu
Źródło:
Materiał nadesłany
Nasz Dziennik, nr 28