Kryminalne motywy są dla Rekowskiego tylko pretekstem do zadania nadrzędnych pytań o istotę ludzkiego poznania, o możliwość dojścia do prawdy, o to, kto i dlaczego ma prawo o niej przesądzać - o "Sędziach" w reż. Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.
Już pierwsza scena "Sędziów" w reżyserii Krzysztofa Rekowskiego przenosi widza w przestrzeń niedookreśloną i pełną tajemnic. Głównym elementem scenografii jest biała ściana z oknami, w których zasiadła czwórka Sędziów (Ewa Wyszomirska, Andrzej Czernik, Michał Świtała, Bogdan Zieliński). Jedno miejsce wśród nich pozostaje puste do samego końca. Padają pierwsze pytania o przyczyny i przebieg zbrodni. Poniżej w półmroku stoją nieruchome, milczące postaci. Inaczej niż u Wyspiańskiego, od początku mamy do czynienia z sytuacją przesłuchania i dochodzenia do prawdy. Wszystko, co ma miejsce później, jest pomyślane przez reżysera jako rodzaj rekonstrukcji wydarzeń. Ale co się tu naprawdę zdarzyło? Co to prawda i czym jest sprawiedliwość? Te pytania powracają w spektaklu nieustannie. Odpowiedź widz musi znaleźć sam w sobie. Niepewność istnieje również w odniesieniu do tego, cóż to za świat mamy przed oczami, w którym odgłosy ujadających