Dzień był paskudny: wietrzny, chłodny, a do tego padał deszcz. Przerażała myśl o pokonaniu największego warszawskiego placu (przed Pałacem Kultury), aby dojść do Teatru Dramatycznego. Można się było spodziewać, że widownia tego dnia będzie kompletnie pusta i kto wie, czy spektakl nie zostanie odwołany. Tymczasem nie. Cud! Teatr, który od 4 lat toczy beznadziejną - zdawało się - walkę o pozyskanie widzów, tym razem odniósł zdecydowane zwycięstwo: w tak koszmarny dzień - pełna sala. Nie do wiary. Przedstawienie, które stało się powodem tak nadzwyczajnej frekwencji, nosi dość nijaki tytuł: "Która godzina". I nie tytuł stał się magnesem przyciągającym publiczność. Niewątpliwą przyczyną tłumnego przybycia widzów była wiadomość, że jest to spektakl przygotowany z myślą o młodzieży, o nastolatkach. Toteż większość przybyłych należała do tej właśnie grupy wiekowej. Dominowali 15-20-letni, ale tu i ówdzie widziało się tak mł
Źródło:
Materiał nadesłany
Razem nr 26