SPEKTAKL, który ujrzeliśmy w Sali Prób Teatru Dramatycznego, mógłby służyć za dowód, jak to błaha w gruncie rzeczy sztuka wyglądać może w wykonaniu znakomitych aktorów. Mały dramat młodego, a obecnie bardzo wziętego w Stanach Zjednoczonych autora Franka D. Gilroy a obraca się wokół spraw psychologicznych, a ściśle mówiąc, jak przystało na sztukę amerykańską, psychoanalitycznych. John uratował w czasie działań wojennych Alberta, zwanego Wieśniakiem i został przy tym poważnie ranny. Po osiemnastu latach rana się odezwała i John wie, że nie pozostaje mu wiele życia. Chce się wówczas przekonać, czy ofiara jego nie poszła na marne i przyjeżdża do Nowego Jorku, by się dowiedzieć, czy Wieśniak jest szczęśliwy. Tak wygląda punkt wyjścia tej głęboko smutnej i przygnębiającej sztuki, w której wszyscy od początku do końca nawzajem się okłamują, oszukują i w gruncie rzeczy nienawidzą. Sztuka jest zręcznie zbudo
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 262