Andrzej Łapicki obejmując dyrekcję Teatru Polskiego w Warszawie mówił, że chce, by stał się on sceną, na której odbywałyby się poważne rozmowy o Polsce i Polakach. O naszych przemyśleniach, zachowaniach, poglądach, o przeszłości. I o tym, jak funkcjonuje ona w dzisiejszej świadomości. Na początek sięgnął po "Turonia" Stefana Żeromskiego. Można zrozumieć ten wybór, bo i autor godny, i temat - rzeź galicyjska to jedna z takich nie zabliźnionych ran w historii. A że sztuka wystawiana była po wojnie rzadko, tym większa pewnie pokusa. Pytanie podstawowe, jest oczywiście takie, czy my widzowie o rabacji chłopskiej chcemy dziś rozmawiać, czy mamy taką potrzebę. I co by z tej rozmowy miało wyniknąć. Nauka? Ostrzeżenie? Osądzenie? Innymi słowy, czy boimy się turonia - tego wszystkiego, co owa używana w wiejskiej zabawie maska miałaby wedle Żeromskiego symbolizować: zwierzęcą podłość, nikczemność wszystkich zwierząt ziemi, wygubionych i w
Tytuł oryginalny
Kto się boi turonia
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 253