Nazywana pogardliwie "fekalną" sztuka austriackiego skandalisty Wernera Schwaba czekała cztery lata na wystawienie w Warszawie. Tyle czasu upłynęło od prapremiery w Olsztynie, za którą poszły realizacje w Krakowie, Wrocławiu i Bielsku-Białej. Zwykle nowości repertuarowe najpierw są testowane w stolicy, a później na fali rozgłosu rozchodzą się po kraju. Ze Schwabem jest inaczej. Jego twórczość z trudem przebija się do szacownych, mieszczańskich instytucji teatralnych. Polska nie jest zresztą wyjątkiem. W1988 roku wiedeński Burgtheater odrzucił "Prezydentki" jako sztukę nienadającą się na scenę. Wystawił ją dopiero sześć lat później. Trzeba było tragicznej śmierci autora, aby jego wielkość została w końcu rozpoznana. Bohaterowie - nuworysze Teatr mieszczański boi się Schwaba, bo jego sztuki przynoszą obraz świata, który nie pasuje do eleganckich wnętrz i strojów, zapachu perfum i kawy z bufetu. Akcja rozgrywa się w kuchn
Tytuł oryginalny
Kto się boi Schwaba
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza Nr 291